Nasze spotkania adwentowe ze świętymi też już powoli zmierzają do końca. Nasza uBoga droga jest już niemal u celu, a to oznacza, że już za chwilę będziemy się cieszyć upragnionym Bożym Narodzeniem. Potrzebujemy Jezusa, potrzebujemy Jego miłości. On jest naszą pomocą, kiedy chcemy pomagać najbardziej potrzebującym, chorym, biednym. I On jest naszą tarczą, kiedy inni zniechęcają nas do dobra. Jezus broni nas przed wszelkim złem. Dzisiaj zatrzymujemy się w Indiach, gdzie pracowała błogosławiona Matka Teresa z Kalkuty.
Aż 45 lat swojego życia Matka Teresa pomagała najuboższym. Pracowała w Indiach, na ulicach Kalkuty. Dlatego tak ją nazywamy: Matka Teresa z Kalkuty. Opatrywała rany ludzi, których inni omijali szerokim łukiem. Niektórych znajdowała na śmietnikach, bo byli tak chorzy, że zamiast im pomóc, wyrzucano ich na wysypiska śmieci. Często były to niemowlęta, które ludzie z biedy tam wyrzucali. Matka Teresa całowała ich schorowane ciała. Skąd miała siłę? Miała taki swój sekret, warto go zapamiętać:
„Kiedy nie wiesz, co zrobić, jaką masz podjąć decyzję, spędź noc przed Najświętszym Sakramentem. A rano będziesz wiedział”.
Mówiła, że nie ma czasu na starzenie się i umieranie. Miała czas tylko na to, by służyć Bogu i kochać Go w drugim człowieku.
Siostry mówią, że w Kalkucie wystarczy dać komuś codziennie talerz ryżu. W Polsce jest inaczej, tu biedny nie zawsze jest głodny. Najczęściej jest samotny, odrzucony przez innych. I można mu pomóc tylko miłością, cierpliwością, i dać mu dużo czasu. Bo bardziej niż ciało cierpi jego dusza.
Dlatego myślę, że tego nas dziś przede wszystkim uczy uBoga droga Matki Teresy z Kalkuty i jej Misjonarek Miłości. Czasami bardziej niż nowego ubrania czy jedzenia potrzebuje ktoś rozmowy, szczerego uśmiechu, zainteresowania, po prostu przyjaźni i dobrego serca. Jestem pewien, że takie osoby są w szkole, wśród naszych koleżanek i kolegów. Rozejrzyjmy się tylko.

Zadanie na dzisiaj: Nie rób nigdy różnic między kolegami i koleżankami. Dla każdego miej dobre i otwarte serce jak Matka Teresa.