Wczoraj w godzinach popołudniowych odbyło się wewnątrzszkolne doskonalenie nauczycieli, podczas którego nauczyciele z zaciekawieniem wysłuchali wykładu Pana Piotra Plisieckiego- taty uczniów naszej szkoły: Jasia i Wojtka. Pan Piotr jest wykładowcą na wydziale Historii Średniowiecznej KUL. Temat wykładu brzmiał: Jeśli nie Bóg, to co?
Prelekcję rozpoczęło niezwykle fascynujące stwierdzenie, które uświadomiło nam, że obecność Boga monoteistycznego potwierdzają cywilizacje pradawne. Otóż ich potomkowie, nie potrafią powiedzieć jak wyglądał czas, kiedy Bóg przebywał bardzo blisko człowieka, ale wszystkie te ludy zgodnie potwierdzają, że był taki czas. Przerwało je jednak jakieś wydarzenie, które sprawiło, iż człowiek poczuł się osamotniony i opuszczony przez Boga. Owe osamotnienie trwało, aż do czasu pojawienia się chrześcijaństwa, które niejako przywróciło porządek świata, w którym człowiek czuł bliską obecność Boga.
Jednak nawet chrześcijaństwo zostało przesiąknięte tymi tysiącami lat, kiedy ludzie w poczuciu osamotnienia znaleźli sobie alternatywę Boga- zaczęli tłumaczyć na swój sposób trudne zjawiska, które im zagrażały i tak stworzyli sobie nowych bogów- groźnych, karzących, okrutnych i dziwnych. Jednak potrzebowali pośredników, przewodników, tłumaczy tej nienamacalnej rzeczywistości. Pojawili się zatem szamani. Okazuje się jednak, iż ich działalność nie polega na porozumiewaniu się z Bogiem, lecz jest wkroczeniem w świat śmierci i zła, gdyż np. w przypadku niewykonania czegoś, o co proszą duchy, czekała ich śmierć. Posiadali zatem pewną moc, ale nie była, nie jest i będzie to moc W imię Jezusa. Nosili na swoim ubraniu kości-symbol śmierci, a w zaświatach przybierali postać zwierząt: niedźwiedzia, kota, psa, renifera… Do dzisiaj w wielu kulturach funkcjonują pewne gesty, zwyczaje, ceremonie, które swoje źródła mają właśnie w czasach pogańskich np. zasłanianie lustra, gdy ktoś w domu umiera, wierzono bowiem, że dusza taka tuła się i pragnie w kogoś lub coś wejść, dlatego też w miejscu, gdzie ktoś umierał stawiano kamień. Obmywany wodą dawał cierpiącej duszy orzeźwienie, w tym kamieniu mogła ona odpocząć. Dowiedzieliśmy się również, że symbolem śmierci są sanie i renifery, że płaczki na pogrzebie były „wynajmowane”, aby błąkająca się dusza była zdezorientowana i nie mogła odnaleźć wśród będących na pogrzebie swojej rodziny, wierzono , że gdyby odnalazła- rozgościłaby się w tym człowieku.
Długo by można jeszcze opowiadać o tym, czego wczoraj się dowiedzieliśmy, bo wykład niezwykle interesujący i tłumaczący naszą współczesną rzeczywistość przez pryzmat tysięcy lat, dający wiele do myślenia, udowadniający fakt, że człowiek na przestrzeni wieków niewiele się zmienił. Zakończenie było optymistyczne, gdyż my wierzący w Jezusa Chrystusa nie musimy się obawiać dusz, które się błąkają. Bóg nasz Ojciec jest bliżej i zawsze nas obroni, mało tego, pomoże wybierać między: światłem i ciemnością, pokojem i wojną, wolnością i niewolą… Jeżeli Jego będziemy słuchać, nasze życie nawet w największych opresjach będzie bezpieczne, odważne, pełne nadziei i oczekiwania na spotkanie z Nim „twarzą w twarz”. Dlatego to bliższe spotkanie z historią dało nam wszystkim wiele do myślenia i z pewnością zachęciło do bardziej świadomego przyjrzenia się gestom, słowom, zwyczajom. Jesteśmy wdzięczni Panu Piotrowi za uświadomienie pewnych prawd i przypomnienie jak wielką rolę w naszym życiu odgrywa historia, i to ta najdawniejsza.