Solo Dios basta – Bóg sam wystarczy. To zawołanie, którego nauczyliśmy się od naszej wielkiej przewodniczki adwentowej, św. Teresy z Avila. Idziemy z nią na spotkanie z Jezusem. Ona jest z Jezusem w coraz większej zażyłości, zna drogę i z nią na pewno nie zabłądzimy.
Pan Bóg przygotowywał św. Teresę do ważnych i wielkich zadań. Ona sama nie wiedziała jeszcze, jakie to zadania. Ale prawdą jest, że w klasztorze Wcielenia żyło się św. Teresie coraz trudniej. Nie wszystkie siostry pojmowały, co się z nią dzieje, kiedy podczas modlitwy ogarniały ją zachwyt czy radość z oglądania Pana Jezusa. Trudno się temu dziwić. Nawet w mieście powtarzano dziwne plotki o niej.
Święta Teresa coraz częściej myślała, by zacząć życie bardziej surowe. Chciała więcej pościć, modlić się w dzień i w noc. Zaczęła więc sobie wyobrażać klasztor ubogi jak stajenka w Betlejem, w którym karmelitanki nie mają nic dla siebie. Zakochane po uszy w Panu Bogu spotykają się z Nim w ciszy i modlą się i w dzień, i w nocy za Kościół, za grzeszników, za świat.
No ale to były marzenia. Czy możliwe do spełnienia?
Święty Paweł mówi, że wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy. A święta Teresa przecież bardzo wierzyła Jezusowi.
Któregoś dnia w jej pokoju na pogawędce zebrało się kilka sióstr. Ku radości Teresy zaczęły rozmawiać o tym, jak trudno skupić się w tym klasztorze, ciągle jakiś gwar, ciągle pełno ludzi. „Jakby to było pięknie, gdybyśmy mogły żyć jak pierwsi pustelnicy” – powiedziała któraś.
Wyobrażacie sobie? To miód na serce Teresy. Przekonała się, że nie tylko ona ma problem z takim życiem w klasztorze. Na dodatek najmłodsza z nich poszła jeszcze dalej i powiedziała tak: „To poszukajmy jakiegoś nowego miejsca, gdzie będziemy mogły żyć inaczej, i idźmy stąd”. Tego się już Teresa na pewno nie spodziewała. Ale ziarno zostało rzucone. Wyglądało na to, że trzeba znaleźć jakiś dom i zabrać się do roboty. Koło zamachowe rozkręcało się coraz bardziej. Dom znalazł się w Avila. Najpierw, trochę dla niepoznaki – bo cała sprawa była bardzo poważna – zamieszkała w nim najmłodsza siostra Teresy, Joanna. Razem z mężem zaczęli dom remontować. Nikt na razie nie domyślał się, że w Avila powstaje nowy klasztor. Tymczasem św. Teresa, która zastanawiała się, czy dobrze postępuje, czy to nie jest przypadkiem tylko jej wymysł, jakaś zachcianka, od samego Pana Jezusa dostała polecenie, by ze wszystkich sił starała się o założenie nowego klasztoru. Święta Teresa była szczęśliwa. Za takim życiem zakonnym tęskniła wiele lat. Takiej klauzury, czyli życia w zamkniętym klasztorze, gdzie ktoś z zewnątrz może wejść tylko do rozmównicy, potrzebowała.
Do dzisiaj w Avila znajduje się klasztor św. Józefa, który założyła św. Teresa. Do dzisiaj mieszkają tam karmelitanki i żyją według surowej reguły, którą napisała św. Teresa na wzór pierwszych pustelników mieszkających na górze Karmel. My nawet sobie nie zdajemy sprawy, jak modlitwa takich sióstr nam pomaga. Nie znają nas, a za nas się modlą. Może już nie jeden raz ich modlitwa uratowała nas albo świat od jakiejś katastrofy.
Dziś Ty pomódl się za siostry karmelitanki mieszkające w Polsce. A może napiszesz życzenia na Boże Narodzenie do karmelitanek w Avila czy znacznie bliżej do karmelitanek bosych w Dysie k. Lublina? Zachęcam!
Klasztor Karmelitanek Bosych
Dys 86a
21-003 Ciecierzyn