Na początku czytania z Księgi proroka Izajasza, są takie piękne słowa, jakby Pan Bóg wypowiedział je przez proroka specjalnie do św. Teresy. I w dodatku doskonale pasują one do tych wydarzeń z jej życia, które poznaliśmy ostatnio.
Wiadomo, że Bóg mówi do każdego, ale gdy przypomnimy sobie, jak św. Teresa zastanawiała się, jaką drogę wybrać, jak potem bała się, czy da radę być w klasztorze, czy wytrzyma na drodze, którą wybrała, to przyznacie mi rację.
Posłuchajcie tego fragmentu Słowa Bożego z księgi proroka Izajasza i pomyślcie o św. Teresie:
„Ja, twój Bóg, ująłem cię za prawicę mówiąc ci: Nie lękaj się, przychodzę ci z pomocą. Nie bój się robaczku, Jakubie, nieboraku, o Izraelu! Ja cię wspomagam, mówi Pan, Odkupiciel twój, Święty Izraela”.
Jest w tych słowach dokładnie to, co potem często powtarzała św. Teresa. „Nie bój się” – mówi Pan Bóg. „Ja przyjdę ci z pomocą, będę cię trzymać za rękę”. Jednym słowem: Bóg sam wystarczy! Czyli: Solo Dios basta!
Teresa miała 20 lat, gdy wstąpiła do klasztoru pod wezwaniem Wcielenia w swoim rodzinnym mieście Avila. I co ciekawe, z chwilą, gdy przestąpiła próg klasztoru, poczuła taki pokój serca, jakiego od dawna nie miałam.
Wkrótce ukochaną córkę odwiedził tata. To był znak jego zgody. W domu nie było już prawie nikogo. Najstarsza Maria kilka lat wcześniej wyszła z a mąż, niemal wszyscy synowie wyjechali do Ameryki za pracą i teraz jeszcze Teresa postanowiła iść do klasztoru… Dlatego trudno było tacie pogodzić się z odejściem córki. Teresa bardzo czekała na jego przyjście. Przez rok była postulantką. Postulat to pierwszy okres w klasztorze, zanim złoży się jakiekolwiek przyrzeczenia. Po roku Teresa otrzymała habit. Posłuchajcie jak wspomina tamten dzień:
„W chwili przywdziania habitu Pan dał mi poczuć, jak jest łaskawy dla tych, którzy przezwyciężają siebie, by służyć Jemu. Tak wielką wtedy dał mi radość z tego, że jestem zakonnicą, iż ona nigdy we mnie nie ustała.
Wszystkie obowiązki i ćwiczenia zakonne sprawiały mi przyjemność. Doprawdy nieraz, gdy zamiatałam podłogi klasztorne w tych samych godzinach, które przedtem poświęcałam na zabawy i stroje, i pomyślałam, że już jestem wolna od tego, czułam w sobie nową radość i dziwiłam się, skąd pochodzi.
Gdybym, miała komu dać radę, nigdy nie radziłabym zaniechać dobrego natchnienia z powodu strachu. Jeśli człowiek szczerze i z czystej miłości podejmie coś dla samego Boga, to niech się nie lęka, że się nie poszczęści. Bóg ma moc wszystko uczynić”.
Droga do Bożego Narodzenia skraca nam się coraz bardziej, poproście dziś razem ze św. Teresą, żeby cała Wasza rodzina dobrze przygotowała się na święta, żeby Jezus znalazł miejsce w Waszej rodzinie.