Słowo Boże mówi: „Szukajcie Pana, gdy Go można znaleźć, wzywajcie Go, gdy jest blisko”. No więc szukamy drogi do Jezusa. Idziemy razem ze św. Teresą z Avila.
Po nieudanych próbach dostania się do nieba Teresa postanowiła jeszcze coś innego: mieć dobre serce i uśmiech dla wszystkich. Poza tym starała się znaleźć jakiś cichy kąt w domu, żeby w spokoju się pomodlić. To wydaje się bardzo proste, ale sami wiecie, jak czasem trudno uśmiechnąć się do kogoś, kogo nie bardzo się lubi, albo dać chwilę Panu Bogu i tylko z Nim rozmawiać.
Szczęśliwe życie św. Teresy wkrótce się zmieniło. Gdy miała 13 lat, jej mama urodziła dziewiąte dziecko, córkę Juanę. Całe lato pani Beatriz spędziła w niewielkiej wiosce, niedaleko Avila. Tam rodzice św. Teresy mieli swoją posiadłość. Tam odpoczywali, uprawiali ogród, hodowali gołębie. Tam często wyjeżdżali. Tam też po porodzie pojechała z małą córeczką mama Teresy, żeby odpocząć i nabrać sił. Niestety, lato się skończyło, a pani Beatriz wciąż nie miała dość sił, by wrócić do miasta. Czuła się coraz gorzej i z każdym dniem słabła coraz bardziej. Pod koniec listopada zmarła. Miała tylko 34 lata. Teresa bardzo przeżyła śmierć mamy. Czuła, że skończyło się jej szczęśliwe dzieciństwo. Po pogrzebie poprosiła swojego brata Rodriga, by pobiegli do kaplicy św. Łazarza. Tam była figura Matki Bożej.
Jak wspomina tę chwilę św. Teresa, posłuchajcie:
„Pamiętam, że gdy umarła moja mama, poszła przed figurą Matki Bożej i ze łzami błagałam Ją, aby była moją Matką. Prośba ta uczyniona z dziecinną prostotą, nie była daremna, bo potem ile razy w jakiejś potrzebie poleciłam siebie tej Pannie Wszechwładnej, zawsze w sposób widoczny doznałam Jej pomocy”.
Dziś szczególnie pomódlcie się do Matki Bożej za swoich Rodziców.