Solo Dios basta! Te słowa zapisała kiedyś św. Teresa i nosiła jako zakładkę w swoim brewiarzu, czyli książce, którą codziennie miała przy sobie i z której codziennie się modliła. Brzmiały one tak:
„Niech nic Cię nie smuci, niech nic Cię nie przeraża, wszystko mija, ale Bóg jest niezmienny. Cierpliwością osiągniesz wszystko. Temu, kto posiada Boga, niczego nie brakuje. Bóg sam wystarczy. Solo Dios basta!”
Zapamiętajcie te słowa. Na pewno nieraz Wam w życiu pomogą, szczególnie w trudnych, smutnych chwilach. Jesteśmy w ręku Pana Boga. Pod Jego stałą opieką. To wystarczy.
Nie muszę chyba dzisiaj już nikomu tłumaczyć dlaczego św. Teresę z Avila nazywamy też św. Teresą Wielką albo św. Teresą od Jezusa.
Choć na pierwszy rzut to uboga mniszka, w prostym brązowym habicie, w zakurzonych sandałach, często zmęczona, ale w rzeczywistości to prawdziwy gigant miłości do Boga, zatroskana całym sercem o siostry i braci karmelitów. Jestem pewien, że gdyby nie jej miłość do Boga, nie umiałaby zrobić tego wszystkiego, co zrobiła.
Na koniec opowiem Wam jeszcze piękną historię z życia św. Teresy. Powtarzają ją chętnie siostry karmelitanki, choć św. Teresa nigdzie tego zdarzenia nie zapisała. Któregoś wieczoru św. Teresa szła jak zwykle klasztornymi schodami w górę. Nagle w jej stronę zaczął schodzić powoli mały chłopczyk. Uśmiechał się tylko i nic nie mówił. Teresa zdziwiona tym widokiem, no bo skąd w klasztorze wzięło się dziecko, zapytała:
– Skąd ty jesteś? Jak się nazywasz?
Dziecko na to odpowiedziało pytaniem:
– Powiedz siostro, jak ty się nazywasz?
– Ja jestem Teresa od Jezusa.
– A Ja jestem Jezus od Teresy – odpowiedziało dziecko i … znikło.
Piękna historia, prawda? Siostry mówią, że to Dzieciątko Jezus przyszło do św. Teresy. Nie wiadomo, czy to prawda, czy nie? Jedno jest pewne. Pan Jezus zawsze przychodził do św. Teresy w Komunii.
Tak samo, jak i do nas przychodzi. Święta Teresa najwięcej chyba natchnień, słów Jezusa, słyszała właśnie wtedy, gdy przyjmowała Komunię. Mówiła tak: „Niemożliwe jest wątpić, że to On we własnej Osobie”.
Będziecie w swoim życiu jeszcze setki razy przyjmować Jezusa w Komunii świętej. I to za każdym razem jest właśnie Boże Narodzenie. Bo wtedy Jezus przychodzi, wtedy rodzi się w naszych sercach. Nie w żłóbku, w stajence, którą w kościołach niedługo zobaczymy – to już było, w Betlejem Pan Jezus już się narodził. Stajenka, żłóbek to tylko przypomnienie tamtego wydarzenia sprzed dwóch tysięcy lat, symbol. Pan Jezus chce się narodzić w naszych sercach, w naszym życiu. W Twoim sercu, w moim życiu.
Jest takie powiedzenie św. Teresy: „Bądźcie tego pewne, że i w kuchni, wśród garnków i rondli, Pan jest z wami i was wspiera”.
Taka ona była. Tak żyła. Wszędzie z Panem Bogiem. I w kaplicy podczas modlitwy, i w kuchni z patelnią w ręku, i w podróży, kiedy się koło od wozu złamało… Wszędzie chodziła z Nim, i wszędzie z Nim rozmawiała. Nie zawsze na klęcząco. Bóg żył po prostu w jej sercu, z nią a ona z Nim.
Całe życie św. Teresy było adwentem, tęsknotą za Jezusem. Jej adwent skończył się w chwili śmierci. Siostry wspominają, że powiedziała wtedy: „Przyjdź, Panie Jezu! Już czas, byśmy się zobaczyli!”
Nasz Adwent kończy się za kilka dni. Zawołajmy jak św. Teresa: „Przyjdź, Panie Jezu! Już czas, byśmy się zobaczyli!”
Zadanie: W Boże Narodzenie znajdź czas na rodzinne, kolędowe spotkanie z Dzieciątkiem Jezus.