Po śmierci mamy Maria, starsza przyrodnia siostra Teresy, była już dorosła i musiała zając się domem oraz młodszymi dziećmi. Druga siostra, Juana, Była jeszcze bardzo malutka, miała zaledwie kilka miesięcy. I Teresa naprawdę czuła się bardzo sama. Brakowało jej rozmów z mamą. Coraz częściej zaglądała do powieści rycerskich, które kiedyś czytała mama. Wiedziała, że tata nie był z tego zadowolony, ale to było silniejsze od niej. Posłuchajcie jak to wspomina:
„Czytanie zaczęło stawać się moim nałogiem. Musiałam uważać, żeby tata tego nie spostrzegł. Ta drobna wada zapoczątkowała braki w pozostałych sprawach. Wydawało mi się, że nie było to nic złego, gdy marnowałam tyle godzin dnia i nocy na tak bezwartościowe zajęcie, i to jeszcze w ukryciu przed moim ojcem. Byłam w tym pogrążona tak skrajnie, że jeśli nie miałam nowej książki, nic nie dawało mi zadowolenia”.
To może wydawać sie trochę dziwne, dlaczego tata nie był zadowolony, kiedy jego córka czytała książki. Przyznajcie, ile to czasem rodzice muszą niektórych z Was prosić, byście w ogóle do książki zajrzeli…
Tata św. Teresy był niezadowolony nie dlatego, że jego córka czyta. Jemu nie podobało się to, co czyta. Tata widział, że te powieści o walecznych i odważnych rycerzach i pięknych damach więzionych przez czarowników i ratowanych potem przez swych wielbicieli nie przynosiły pożytku jego dorastającej córce. Teresa pod wpływem tych książek podobno sama napisała powieść rycerską pod tytułem „Rycerz z Avila”. A fantazję nasza święta miała wielką i książka ponoć była porywająca.
Wkrótce Teresie, która powoli stawała sie piękną dziewczyną – jak przewidywał tata – romanse książkowe przestały wystarczać. W ich domu często przebywali kuzyni. Teresa bardzo lubiła ich towarzystwo, a oni raczej nie byli dobrym przykładem dla niej.
„Zaczęłam nosić wytworne stroje, gdyż chciałam się podobać. Bardzo dbałam o dłonie i o fryzury. Używałam różnych perfum i byłam ciekawa wszelkiego rodzaju nowinek w modzie. Nie widziałam w tym nic złego. Teraz widzę, do czego to mogło doprowadzić.
Miałam kilku kuzynów. Byli oni prawie w moim wieku. Wszędzie chodziliśmy razem. Byliśmy do siebie bardzo przywiązani, a ja starałam się zawsze podtrzymywać rozmowę o wszystkim, o czym oni lubili rozmawiać, i słuchałam uważnie, co opowiadali o sobie i swoim dzieciństwie, niekoniecznie dobrym. Najgorsze było to, że moja dusza wystawiała się na to, co było przyczyną całego jej nieszczęścia”.
Święta Teresa zdawała sobie sprawę, że takie postępowanie jest bardzo niebezpieczne. Może doprowadzić do nieszczęścia. Ale nie mówiła o wypadku czy chorobie. Co miała ma myśli św. Teresa, mówiąc o nieszczęściu?
Teresa, kiedy juz trochę podrosła, jakby straciła wzrok. Widziała tylko to, co miała na sobie, a więc jak jest ubrana, uczesana… Pół dnia umiała siedzieć, żeby ładnie wypiłować swoje paznokcie.
Ale na szczęście Pan przyszedł i otworzył jej oczy szerzej. Zresztą ona bardzo tego chciała. O tym opowiem Wam w kolejnych dniach.
A Wy pomyślcie dzisiaj wieczorem, co Wam zasłania Pana Boga, co przeszkadza się modlić, co zniechęca do przychodzenia w niedziele na Mszę św. A może to jest ktoś? Może jakaś koleżanka, kolega?… Pomyślcie dziś o tym.