8 marca 2018 r. do świetlicy klas 1-3 zawitał niecodzienny gość – Pani Edyta Masternak, która opowiedziała nam o swojej podróży do Indii (trwającej 30 godzin!) i pobycie w Jeevodaya- małej, ale niezwykłej i bardzo ważnej, indyjskiej miejscowości. Dla kogo ważnej? Jeevodaya to Ośrodek dla osób dotkniętych trądem i ich rodzin. To przede wszystkim miejsce, gdzie wiele osób znalazło swój dom. To przychodnia, gdzie wszyscy chorzy i potrzebujący pomocy są bezpłatnie leczeni przez doktor Helenę Pyz. To kościół, w którym mieszkańcy ośrodka modlitwą rozpoczynają i kończą każdy swój dzień. To też szkoła, do której uczęszczają dzieci, również te, których nie byłoby stać na naukę w innej indyjskiej szkole. Wśród nich jest wiele dzieci porzuconych lub pochodzących z ubogich rodzin.
Pani Edyta pokazała nam, jak wygląda skrawek indyjskiej codzienności w Jeevodaya, innej niż nasza, czasami zaskakującej. Może komuś utkwił dziś w pamięci widok bosych, ale uśmiechniętych dzieci grających w piłkę, dla których nie ma problemu, jeśli ktoś chce dołączyć w trakcie gry, nawet jako 40-sty zawodnik na boisku? Zabawy dzieci zwykłym kamieniem albo liśćmi? A może był to posiłek spożywany na podłodze, złożony głównie z ryżu i warzyw, podczas którego zamiast sztućców używano rąk? Może ktoś wspomni po dzisiejszym spotkaniu indyjską kuchnię i przygotowywanie posiłków, także przez dzieci, bo w Jeevodaya pracują wszyscy. Kuchnię, w której nic nie może się zmarnować, z szacunku do jedzenia, którego brak zaznało wiele osób… Być może utkwiły w pamięci opowieści o przychodni, a może o szkole? Szkole 12-klasowej, w której uczniowie też chodzą w mundurkach, a uczą się, gdzie się da. Czasem też na podłodze. Dzieci mieszkają przez cały rok szkolny w hostelu. Dopiero na wakacje wracają do swoich rodziców, jeśli ich mają… Może była osoba, na której wrażenie zrobiła podróż indyjskim pociągiem, niewiarygodnie wręcz pojemnym? Widok rupii- indyjskiej waluty, porzuconych butów, krów, pojawiających się czasami w zaskakujących miejscach, albo skarpetek zakładanych do znanych nam japonek? Zdjęcia jakże różnych indyjskich domów, targu? A może dla kogoś była to lekcja pokory, podczas której docenił to co ma?
Każdy z tego spotkania mógł wziąć to, co chciał i być może zapamiętał coś innego. Na czym polega różnorodność, mogliśmy się dzisiaj przekonać dzięki wizycie naszego gościa. Serdecznie dziękujemy Pani Edycie Masternak za poświęcony czas i podzielenie się z nami swoimi bezcennymi doświadczeniami.
Zainteresowanych, którzy chcieliby dowiedzieć się więcej o Jeevodaya odsyłamy na stronę www.jeevodaya.org