Na spotkanie z Ojcem Świętym podczas Eucharystii przybyło ponad sto pięćdziesiąt tysięcy ludzi. Wszyscy słuchali Papieża z uwagą, usiłując zapamiętać to, o czym mówił. W pewnej chwili Jan Paweł II powiedział, że dzieci są sadzonkami nowych pokoleń a ich rodziny nazwał szkółkami, w których te sadzonki rosną. Czyli, że z sadzonek – maluchów wyrosną duże rośliny – dorośli. Jednak zanim to nastąpi, dorośli – domowi ogrodnicy – muszą troszczyć się o dzieci i dbać o nie. Muszą uczyć je, pomagać pokonywać trudności i rozwiązywać problemy, radzić sobie ze złością i lękami. Powinni smucić się z nimi i cieszyć, wspólnie obserwować świat i robić jeszcze wiele innych, ważnych rzeczy.
Papież bardzo pragnął, aby dorośli, tak jak ogrodnicy opiekujący się sadzonkami selera, czy też cebulkami tulipanów, dbali i troszczyli się o dzieci. By opowiadali im o Panu Bogu i wychowywali je po chrześcijańsku.
Ale to wcale nie oznacza, że dorośli mają dbać o dzieci, a one mogą leniuchować. Ojciec Święty nie chciał, żeby dziewczynki i chłopcy stali się leniuchami, przez cały dzień tylko jedli czekoladki z marcepanem, siedzieli w fotelach i oglądali kreskówki. Choć na pewno nie pogniewałby się na dzieci, gdyby czasami trochę poleniuchowały. Jan Paweł pragnął, aby ze wszystkich dzieci na świecie wyrośli dobrzy ludzie. Chciał też, by dzieci, kiedy zamienią sie w dorosłych, opuszczą rodzinną „szkółkę” i zamieszkają gdzieś w „ogromnym ogrodzie”, czyli w jakimś miejscu na świecie, nadal były dobrymi ludźmi, którzy w przyszłości będą się troszczyć o swoje dzieci i innych ludzi.
/Na podstawie książki Joanny Krzyżanek „O tym, jak Jan Paweł II kilkadziesiąt razy okrążył kulę ziemską”/